JAK KIEDYś WYGLąDAłA ORGANIZACJA WESELA? "MóJ FACET NAJCHęTNIEJ NIE PRZYłOżYłBY RęKI"

Ślub idealny to marzenie wielu osób. Niektórzy przez lata zastanawiają się, jak zorganizować uroczystość, by wszystko było tak, jak chcą. Choć nie jest to regułą, duża część tego procesu spada na przyszłą żonę. A przynajmniej tak było jakiś czas temu. Jak to wygląda dziś?

Niezależnie od tego, czy stawiamy na małe przyjęcie w gronie najbliższych, czy imprezę z wielką pompą, organizacja ślubu wymaga nieco pracy i czasu. Miejsce, muzyka, jedzenie, suknia ślubna i garnitur, cała ta papierologia, dekoracje, prezenty dla gości i atrakcje w trakcie wesela to kwestie, które spędzają sen z powiek niejednym narzeczonym. Tradycyjnie duża część tego wszystkiego spada na przyszłą pannę młodą, choć są pewne zadania, którymi zajmują się przeważnie panowie. Tak w wielu przypadkach było przez lata i do tego się przyzwyczailiśmy. A jak organizacja wesel wygląda dziś?

Wesela kiedyś i dziś. "Nie było Instagrama. Nie było tego wyścigu"

Katarzyna Gajek zajmuje się organizacją wesel od 19 lat. W rozmowie z Agnieszką Matracką wyjawiła, jak jej praca wyglądała kiedyś i czym różni się od obecnej sytuacji w branży ślubnej. Okazuje się, że w tym temacie co nieco się pozmieniało. 

- Pierwsza podstawowa różnica jest taka, że nie było Instagrama. Jak o tym dzisiaj myślę, to ja nie wiem, jak to mogło działać. Były pary, które się inspirowały tym, co się dzieje na zachodzie albo takie, które podróżowały albo kupowały magazyny ślubne, były portale internetowe, gdzie ludzie szukali inspiracji. Ale nie było tego wyścigu. Teraz to jest konkurencja na najfajniejsze zdjęcia, układ taneczny. Wcześniej to tak nie wyglądało - powiedziała specjalistka.

Zobacz wideo Jak wyglądało organizowanie wesel 19 lat temu? "Kiedyś cały projekt ślubny prowadziły kobiety, teraz większość kontaktu mam z panami"

Wedding plannerka: "Byłam kupowana w prezencie przez mężczyzn, jako ich wkład w organizację"

Sporym zaskoczeniem może być fakt, że co nieco pozmieniało się także w kwestii ról. By wziąć ślub, potrzebne są dwie osoby. Jednak często to kobiety zajmowały się organizacją całego wydarzenia. Panowie woleli pozostawić im wolną rękę. Doskonale wie o tym nasza rozmówczyni Julita, która swój ślub i wesele wspomina bardzo ciepło, lecz ich organizacja o mało nie doprowadziła do zerwania zaręczyn.

Ślub brałam w 2012 roku i bawiłam się na nim fantastycznie. A to tylko dlatego, że sama o to zadbałam. Mój facet najchętniej nie przyłożyłby ręki do organizacji. Dla niego ważna była sama chwila założenia obrączek i podpisania papierów, a reszty mogłoby nie być. Ja za to marzyłam o wielkim weselu na 250 osób i do tego dążyłam. On dostał kilka zadań, np. ogarnięcie muzyki, samochodu i alkoholu. A ja walczyłam z całą resztą.

Wesela kiedyś i dziś. 'Nie było Instagrama. Nie było tego wyścigu' Iwona Burdzanowska / Agencja Wyborcza.pl Iwona Burdzanowska / Agencja Wyborcza.pl

- Wkurzało mnie, że nie wyskakuje z inicjatywą, że muszę i tak nadzorować, czy można odhaczyć jego rzeczy. Czasem zastanawiałam się, czy mu w ogóle zależy na tym ślubie, a w kryzysowych momentach rozważałam, czy nie rzucić tego wszystkiego i nie zwrócić mu pierścionka. Ale byliśmy razem kilka lat i wszystko poza tą organizacją było u nas super. Tu mieliśmy po prostu rozbieżność marzeń, więc musiałam zaakceptować, że jego wizja jest inna, niż moja.

Można powiedzieć, że w mniejszym lub większym stopniu organizacja wielu ślubów wyglądała podobnie. Jak to wyglądało z perspektywy wedding plannerki? Katarzyna Gajek wyjawiła swój punkt widzenia. Kwestię podziału ról porównała też do obecnych czasów.

Przez pierwszych kilka lat nie miałam kompletnie do czynienia z panami. Byłam nawet kupowana w prezencie przez mężczyzn, jako ich wkład w organizację. Ale cały projekt ślubny prowadziły kobiety. Teraz 60 proc. kontaktów, które mam na co dzień, to są panowie. Oni wiedzą, czego chcą, mają oczekiwania, mają marzenia, wiedzą, czego nie chcą. Traktują to jak projekt ślubny. Są budżety, umowy, excele, deadline'y

- powiedziała ekspertka.

Katarzyna Gajek zwróciła też uwagę na to, że dawniej rynek nie był zbytnio rozbudowany. Nie było tak wielu możliwości. Problemem były nawet takie kwestie, jak wynajęcie krzeseł i stołów. Dziś branża ślubna jest w pełnym rozkwicie i w zasadzie jest w stanie odpowiedzieć na każde, nawet najbardziej wymyślne zapotrzebowanie.

Nowe odcinki "Mamy czas" w każdą niedzielę na stronie głównej Gazeta.pl

2024-04-17T09:43:02Z dg43tfdfdgfd