Chociaż tatuaże z henny wydają się niegroźne, pozwalając dziecku na także wakacyjną atrakcję, należy zachować ostrożność. Zrobienie takiej letniej ozdoby może się skończyć w zpitalu, a dziecku jako pamiątka z wakacji, pozostaną blizny do końca życia.
Obowiązkowa pamiątka z wakacji nad morzem, to już nie tylko muszla z ulicznego straganu, magnez na lodówkę z marinistycznym motywem czy wisiorek z bursztynem. Dzieci z wyjazdu nad Bałtyk często wracają z kolorowymi warkoczykami lub tatuażem z henny. Zrobienie tego ostatniego, choć wydaje się niegroźne, może mieć poważne skutki.
"Henna do tatuażu nigdy nie powinna być czarna. Naturalna henna jest koloru jasnego i dość rzadko powoduje reakcje uczuleniowe, w przeciwieństwie do sztucznej henny, która zwykle nie ma nic wspólnego z ziołami" - czytamy na stronie Sanepidu. W komunikacie zaznaczono, że czarna henna zawiera substancje syntetyczne np. PPD (parafenylodwuaminę). "Tatuaż wykonany henną z dodatkiem PPD (p-fenylenodiamina), szczególnie w przypadkach osób uczulonych, może skończyć się wystąpieniem zmian skórnych, wyprysków, obrzęków, pęcherzy i owrzodzeń" - ostrzega Główny Inspektorat Sanitarny.
"Produkty kosmetyczne służące do wykonywania tzw. tatuaży zmywalnych, w tym popularnych tatuaży z henny, muszą spełniać wymagania przepisów dotyczących produktów kosmetycznych. Decydując się na zrobienie takiej ozdoby, dokładnie przeczytaj etykietę, która znajduje się na produkcie" - czytamy na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego. W przypadku robienia tatuażu na "stoisku", należy poprosić osobę, która go wykonuje, o ulotkę produktu, jaki do tego celu wykorzystuje.
W opublikowanym tam komunikacie Sanepid radzi, żeby zwrócić uwagę na: